W pierwszym tygodniu stycznia internet kipiał poradami jak dobrze zaplanować swoje cele na nowy rok, jak planować, by realizować, jak wizualizować, by się zmotywować, jak się motywować, by zrealizować. I tak w kółko. Miałam tego trochę dość, bo ja staram się od jakiegoś czasu osiągać równowagę pomiędzy sterowanym odpuszczaniem, a zainteresowanym zaciekawieniem co też mi życie i świat podsuną. 

Z planowaniem lekcji bywa u mnie podobnie. Próbuję ustalić równowagę pomiędzy reżyserowanym scenariuszem, a ciekawością co zrobią z nim moi uczniowie. Jednak cokolwiek by z nim nie zrobili, staram się zawsze doprowadzić ich do momentu, w którym będą musieli myśleć naprawdę intensywnie.

Profesor Robert Coe tak zdefiniował tajemnicę uczenia się:

„Learning happens when people have to think hard.”

I zaraz dodał, że to chyba niezbyt odkrywcze. Najwięcej mądrości kryje się przecież w pozornie prostych słowach. Najlepiej pamiętamy to, nad czym długo i intensywnie myśleliśmy, co zmarszczyło nam czoło, stanowiło dla nas wyzwanie, ale takie, które przecież byliśmy w stanie rozwiązać przy większym lub mniejszym wysiłku i koncentracji, ponieważ leżało ono w strefie naszego najbliższego rozwoju.

Dlatego zawsze przed lekcją zadaje sobie pytanie:

W którym momencie lekcji moi uczniowie będą musieli myśleć naprawdę intensywnie?

Ten moment oznaczam sobie dużą różową kropką w (mentalnym) scenariuszu lekcji i bardzo na niego czekam, bo uwielbiam obserwować wszelkie objawy intensywnego myślenia. Znam swoich uczniów i wiem jak bardzo chcą sprostać wszelkim wyzwaniom, ale często muszą stawić czoła kilku wrogom: naturalnemu mózgolenistwu (nasz mózg nie lubi się wysilać), planowi lekcji (angielski na siódmej lekcji to nie to samo co angielski na lekcji drugiej), pogodzie i całemu własnemu światu, który przynoszą na lekcje. Dlatego czasem jedna duża kropka zamienia się w serię kilku mniejszych – rozkładam i dzielę trudność. Jednak zawsze staram się zapewnić im taki moment z odpowiednią (lub jak mawiała Złotowłosa „w sam raz”) ilością myślenia, która jest przepustką do następnego etapu lekcji.

Zawsze w procesie planowania lekcji stawiam sobie to pytanie, bo praktyczna realizacji odpowiedzi na nie jest dla mnie gwarancją zapamiętywania moich uczniów.